8
Stało się
Stukają ciężko buty
Po saloniku.
Pełno obcych ludzi i krzyku.
Chwycili kanapkę maminą
Z lirą, jedwabne poduszki.
Jęknęło cicho pianino,
Choć je brali ostrożnie.
Rozsypały się nuty.
Już czterech się zmaga przy szafie.
Nie ruszcie tego! Nie można!
Nie można!
Nie damy
Sekretarzyka mamy!
Heniutko!
Już do nas nie przyjdą Duszki
I nigdy już, nigdy, do mego
Państwa
Nie trafię.