2
― Wesołość jest milutką, ale też płochą sobie istotką ― rzekła ― i nieśmiało różnych tam kalectw pod
różową gazą jej sukni odnaleźć by można. Jam czysta jak woda krynicy i prosta jak pięknie wyrosła topola.
Nie mam na sobie ani jednej plamki, która by pochodziła od brzydkiej śliny kłamstwa i nie tkwi we mnie żaden
cień czyjejkolwiek krzywdy. Może więc na mój widok, który przecież nie urojonym jest, lecz istotnym, zechcesz
ten świat od obecności swojej uwolnić?
Przychylnie Smutek na Prawość popatrzył i nawet blade jego oblicze ożywił słaby promień pociechy;
jednak przecząco wstrząsnął głową.
― Szanuję cię, o Prawości ― rzekł ― i przyznaję, że gdybym ciebie po wiele razy już nie spotykał, krepy
moje byłyby dwakroć żałobniejsze i jadowitsze oddechy; ale nie jesteś istotą, której szukam i bez której władzy
strącenia mnie ze świata ty nie posiadasz.
Słysząc odprawę tę, daną Prawości, Pracowitość wyprostowała grzbiet, nad robotą jakąś zgięty, namuloną
dłonią ze zmarszczonego czoła pot otarła, z szerokim odetchnięciem przeciągnęła potężne, ale zmęczone członki
i naprzeciw Smutkowi wystąpiła.
― Przeze mnie i tylko przeze mnie ― rzekła ― przy życiu, dostatku i rozumie utrzymuje się
wszystko, cokolwiek w te dary zaopatrzyła Natura. Jestem pierwszą uczennicą i pomocnicą Natury,
a nawet mistrzynią i panią moją w pomysłach i mocy przewyższam, bo twory jej udoskonalając
i powiększając piękności, stawiane przez nią, zapory do życia i szczęścia usuwam, a gęsto rozsianym
truciznom zapobiegam. Ja to pustynie przemieniam w żyzne pola i urodzajne ogrody, w łonach gór i na wód
powierzchniach toruję bezpieczne drogi, wznoszę wspaniałe miasta, cudami wiedzy i sztuki napełniam liczne
i ogromne skarbce, w głowach ludzkich pielęgnuję myśli i rozwijam wątki fantazji, dopóki nie rozgorzeją w pełne
płomienie prawdy i piękna. Beze mnie nikt i nic trwać, żyć, rozkwitać, myśleć, wynajdywać, tworzyć nie może.
1,2,3,4 6,7,8,9,10