4
Powiedz mi, kogo na tym polu szukasz, a jaśniej widząc od innych, dopomogę ci może do znalezienia istoty,
od której twoje zniknięcie z powierzchni zależy. Otwarcie bowiem mówiąc, dla tej biednej ziemi tyś zmrokiem,
brzemieniem i jadem, więc czuję nad nią litość, która także jest dobrym, lecz dokuczliwym przymiotem mojej
natury. W dodatku, gdy ty zawsze powrócisz do swej otchłani, ja sama pewno pozbędę się swoich trosk, burz
i tęsknot. Kogo szukasz, o Smutku?
Widocznie dla swojej siostry Mądrości Smutek niejaką przychylność uczuwał, i z głową pochyloną, palcem
do sinych warg przyłożonym, namyśla się, czy ma nareszcie wyjawić przed kimś cel swoich wędrówek.
Jednak od dawna już przenikało go silne pragnienie powrócenia do otchłani, z której był rodem,
i spokojnego ułożenia się na dnie jej do snu wiecznego. Nie był złośliwym, więc odwieczna włóczęga, wśród
której tylko niemiłe innym rzeczy mógł sprawiać, zmęczyła go już bardzo i czuł dotkliwie ciążące na nim brzemię
przekleństw wszystkiego, co żyło... Więc po krótkim namyśle przemówił:
― Być to może, o Mądrości, że ty jesteś skuteczną jaką wskazówką mnie od życia, a żyjących ode mnie uwolnić
potrafisz. Wiedz zatem - jakże niewiele przenikasz i rozumiesz, skoro tej tajemnicy nie odgadłaś sama! - wiedz zatem,
że w ogromnym tłumie cnót i występków, zalet i przywar, który to pole zamieszkuje, od wieków szukam - Dobroci.
Na spokojnym, chociaż śladami wielkich cierpień zbrużdżonym obliczu Mądrości odmalowało się zdumienie.
― Łacniej, mój bracie, wszystkiego spodziewać bym się mogła niż tego, co mi właśnie
powiedziałeś. Dobroci szukasz! Ależ istot noszących to imię jest tu tak wiele, że sama ich pospolitość
sprawiła wielką ich taniość. Na rynkach, pośród których mieszkańcy tego pola nazywają, co im najlepiej
się podoba, nikt już nawet nie zapytuje o Dobroć, a jeśli jeszcze ktokolwiek jej kiedy zażąda, za trzy grosze
szacunku i za grosz pochwały otrzymać ją może. Jest jej okazów i różnych gatunków tyle, co gwiazd na niebie.
Patrz tylko, ta na przykład, która w pobliżu naszym tak żwawo uwija się po polu, każdemu ukłon grzeczny albo
drobną przysługę oddając, nikogo nie omija, na nikogo krzywo nie spojrzy, uśmiech jej jak miód słodki, postać jak
trzcina gibka... Masz, czegoś szukał!