84
Dziadziuś Mikołaj stał na balkonie w chusteczce z czterema supełkami,
a obok niego Stella, już bardzo duża i ładna.
— Witaj, Młyneczku! — zawołała z balkonu Stella i rzuciła weń georginią.
Ponieważ nadchodziła pora śniadania, pochód rozwiązał się, oczywiście po
wysłaniu gratulacyjnej depeszy do mądrego jeża.
Dziadziuś Mikołaj bardzo ucieszył się, gdy zobaczył z bliska swój stary, ko-
chany Młynek. Sam, osobiście, wyczyścił jego policzki pastą rozweselającą.
Na śniadanie przyleciał również Westradamus. Stella ustawiła na stole dzba-
nek z białą kawą, bułeczki, masło i szynkę.
— Co to tak warczy? — spytał nagle Mikołaj, smarując bułeczkę masłem
i ozdabiając ją szynką.
Westradamus uśmiechnął się.
To po wszystkich, wszystkich, wszystkich, wszystkich domach całego mia-
sta wesołe młynki mełły smaczną gruboziarnistą kawę.