78
To jakiś, proszę pani, obcy młynek! — wrzeszczały kucharki, tupiąc ogrom-
nymi nogami. A wtedy Młynek docierał do swego kolegi innym wejściem albo
posyłał list za pośrednictwem brzęczącej muchy. Wreszcie późnym wieczorem
cała wozownia zapełniła się młynkami. Nasz Młynek wspiął się na latarnię sta-
rej karety i wygłosił następujące przemówienie:
Bracia młynki, spójrzcie tylko, co się dzieje. Był czas, gdy prawie wszystkie
dzieci dostawały na śniadanie kubek białej kawy, dziś natomiast wszystkie dzie-
ci wychodzą do szkoły bez śniadania.
— Prawdę mówi — smutno potwierdziły młynki.
— Był czas, kiedy nasze korbki kręciły się żwawo, dzisiaj stoimy nierucho-
mo na półkach i nikt nie otwiera naszych szufladek. A ponieważ staliśmy się
niepotrzebni, przestano się w ogóle nami interesować. Grzybiejemy na półkach
zapomniane, pokryte pyłem. A naszych mosiężnych policzków już żadna go-
spodyni nie czyści rozweselającą pastą. O, powiedzcie, bracia młynki, czy może
ja kłamię?
— Prawdę mówi! — zawołały młynki chórem.
— Posłuchajcie więc, co wam powiem. Gdy byłem w grocie jeża...