- Coś takiego...
- kruk Horacy kręcił głową ni to z niedowierzaniem,
ni to ze zdumieniem. - Coś takiego... - powtórzył. - A czy umiałaby zniknąć w ogóle?
- zapytał chytrze.
- Och, z pewnością - z rozpędu odpowiedział rozemocjonowany Kałużnik, po czym
urwał i poskrobał się po rozczochranej głowie. - Hmm... nigdy tego nie próbowałem...
- Oczywiście, jeśli to zbyt trudne... - podjął Horacy, przybierając najbardziej obojętną
minę, na jaką było go stać. - Może ona tego nie potrafi... - niewinnie spoglądał
to na kałużę, to na Kałużnika.
-
Może ty sobie nie poradzisz...
- Powiedziałem tylko, że nigdy jeszcze tego nie robiłem - urażonym głosem odparł
Kałużnik. - Nie mówiłem, że nie potrafię. Moja kałuża potrafi trudniejsze rzeczy...
Cóż to takiego, po prostu zniknąć...
Kałuża zmarszczyła się, jakby zaniepokojona jego słowami, ale Kałużnik nie zwrócił na
to uwagi.
- Tak - powiedział po chwili, jakby podjął decyzję - po prostu muszę się skupić.
Nie przeszkadzaj mi - zwrócił się do Horacego. - Zaraz się przekonasz, co potrafię
- powiedział chełpliwym tonem. Przymknął oczy, wziął głęboki oddech.
Kruk Horacy przyglądał się z zaciekawieniem. Doszły do niego strzępki jakichś
niezrozumiałych wyrazów wypowiadanych przez Kałużnika. Kałuża zmarszczyła się
jeszcze gwałtowniej na powierzchni, jakby chciała zaprotestować.
35