- Och, na pewno umiałaby! Zaraz mogę ci to pokazać!
- Świetnie - ucieszył się Horacy i skinął na Łaciatego, który czaił się koło żywopłotu,
jak najdalej od kałuży, bo uznał, że tam jest bezpieczniej.
- No, to przekonajmy się, co potrafi twoja kałuża.
- Wskakuj
- powiedział Kałużnik do Łaciatego i przesunął się trochę, żeby
zrobić dla niego miejsce w kałuży.
- Wskakuj, Łaciaty
– zachęcającym tonem powiedział kruk Horacy.
Łaciaty spoglądał nieufnie.
Ani kałuża mu się nie podobała (może naprawdę rano wszystko go przez tę kałużę
spotkało?), ani ten dziwny stwór w niej - wyglądał podejrzanie i na dodatek
wyjątkowo mało apetycznie pachniał. Ale Horacy to co innego, jemu można zaufać.
„Tak - zadecydował Łaciaty - Horacemu można wierzyć”. I tyłem do przodu, odważnie
wkroczył do kałuży, z Matyldą uczepioną kurczowo jego łat.
Kałużnik coś wyszeptał.
Cicho, cichutko, że nawet Łaciaty nie dosłyszał co,
choć był tak blisko. A Matylda i tak zatkała sobie uszy.
1...,24,25,26,27,28,29,30,31,32,33 35,36,37,38,39,40