85
rzewa rosły tak krzywo, że Żyjątko WPROST NIE MOGŁO
WYTRZYMAĆ.
— Rośnijcie mi wprost! — zawołało rozpaczliwie Żyjątko.
— Ale my WPROST wprost nie możemy wytrzymać — załamały się
drzewa. — To ja was podeprę — zaofiarowało się Żyjątko i zaczęło
podpierać.
W tym czasie Biedajstwo z coraz większym przerażeniem spoglądało
w niebo i czekało na jakiś obłok. Owszem zjawił się, ale Biedajstwem wstrząsnął dreszcz grozy:
obłok był bowiem zupełnie kwadratowy.
— Precz mi z oczu, ty obłoku! — zawołało Biedajstwo i szeroko otworzyło oczy — Jesteś
CZWOROBOKIEM!
Obłok zamienił się z furią w GRANIASTOSŁUP i jak nie fuknie:
— Coś mi tam skrzeczy na dole, czy to aby nie Biedajstwo? Znowu je czeka powtórka
z geometrii.
URODZONYPODBZEMmiał zgoła inną sprawę. Było to—wstyd powiedzieć—przekomarzanie
się z komarem. Rzecz szła o to, czy przekomarzający się komar jest widliszkiem czy widliszką.
Bo jeżeli widliszkiem, to można spokojnie czekać następnego dnia, a jeśli widliszką — to użre.
Rozdział trzydziesty piąty,
czyli NA DZIKIM ZACHODZIE
OD GARWOLINA