26
Młynek stanął sobie skromnie koło psiej budy i słuchał muzyki. Z budy wy-
szedł pies i obwąchał Młynek. Przewrócił go nawet kilka razy do góry nogami
i odgryzł guzik przy szufladce.
— Jeszcze nigdy nie jadłem na śniadanie młynka do kawy — warknął pies.
Jakże smutno było pomyśleć Młynkowi, że jest nienowy i zniszczony,
a w dodatku podły pies odgryzł mu guzik od szufladki! Wtem poczuł, że go ktoś
chwyta za korbkę i podnosi do oczu. Po chwili znalazł się w cieple. Wysokimi
schodami niesiono go na górę, potem przez pokój pełen pracujących urzędni-
ków. Wszystkie miejsca, które przebywał, były ciepłe. Urzędnicy uśmiechali się,
a na oknach stały kwiaty w doniczkach. Pod wpływem tylu przyjemnych rzeczy
Młynek rozmarzył się i zasnął.
Ledwo-ledwo słyszał, co koło niego i o nim mówiono.
Właśnie były imieniny Kierownika Rozgłośni. Wszyscy urzędnicy już po-
składali podarunki: jeden pudełko wykałaczek, drugi ozdobny kafel do pieca,
a najstarsza urzędniczka kupiła Kierownikowi trzy czerwone róże.
Jedynie Albin, trzeci spiker Rozgłośni, nie miał ani grosza na kupno poda-
runku. Już od trzech dni martwiła go ta sprawa.