16
Och, źle powodziło się Młynkowi w Przytułku. Codziennie rano „czerwo-
na broda” obliczała znalezione przedmioty i wpisywała je do wielkiej księgi.
Gdy pomyliła się w rachunku, tłukła bez litości drewnianą nogą te sieroty, które
nieopatrznie nawinęły się jej pod rękę. Młynek wycierpiał najwięcej. Dyrektor
nazywał go „hrabią”, tupał na niego prawdziwą i nieprawdziwą nogą, a w końcu
wpadł na pomysł kręcenia w nim orzechów...
Ostatnia noc w Przytułku była to najgorsza noc. „Czerwona broda” wpisała
do księgi 17 znalezionych agrafek, a tymczasem w łóżeczkach spało tylko 15.
—Gdzie są te dwie agrafki, ach, gdzie są te dwie agrafki? — całą noc wrzesz-
czał dyrektor i stukał drewnianą nogą we wszystkie podłogi.
Nawet globus był z tego powodu oburzony i na znak oburzenia wysunął
w braku języka Półwysep Somalijski.
Ale rano, gdy dyrektor nareszcie zasnął, Młynek usłyszał koło swego łóżka
znane głosy. To wierni przyjaciele, Tarka i Pogrzebacz, dowiedzieli się od zbie-
głej agrafki o przygodzie Młynka i pośpieszyli mu na ratunek.
„Drewniana noga” chrapie — szepnął Pogrzebacz. — Drzwi na ulicę otworzyłem
sobą jak kluczem. Uciekaj. Napisz do nas, jeśli cię znów spotka kiedy jaka zła przygoda.