28
Lecz cóż miał począć? Wszystkie zaoszczędzone pieniądze musiał oddać
swej siostrze. Siostra była chora na płuca i lekarze kazali jej wyjechać do Egiptu.
Ciężko zrozpaczony szedł Albin do Rozgłośni, zupełnie nie wiedząc, co po-
cznie. Nagle na podwórzu, tuż koło psiej budy, spostrzega Młynek do kawy.
Podnosi go, ociera ze śniegu, pędzi po schodach i nieśmiało stawia na biurku
Kierownika.
Zegar Rozgłośni wydzwaniał akurat przerwę na drugie śniadanie. Kierownik
spożywał kakao z bułką.
— Niech pan Kierownik na mnie się nie gniewa — powiedział Albin, sta-
wiając na biurku Młynek do kawy. Co mogę, to daję. Musiałem wysłać, widzi
pan, siostrę do Egiptu.
— Serdecznie dziękuję, panie Albinie, serdecznie dziękuję — odparł
Kierownik, skończył śniadanie i zabrał się do liczenia pieniędzy.
Młynek zasypiał coraz głębiej. Już-już zaczynał śnić mu się sen, że we
wszystkich, wszystkich domach na świecie wesołe młynki mielą dobrą, grubo-
ziarnistą kawę.