49
Tym razem jednak opowiadał tak zajmująco, w takich czarodziejskich bar-
wach przedstawił korbkę, szufladkę i mosiężny dzbanuszek, że Stella za wszelką
cenę postanowiła odnaleźć zbiega.
— Odnajdę go, dziadziusiu, choćby nawet skrył się w Australii! — powie-
działa Stella i tupnęła nogą na znak, że nie żartuje.
Już nazajutrz odważna dziewczynka wyruszyła w trudną, daleką podróż.
Miasto jeszcze spało. Lekki wiatr dmuchał w ogony kogucików na kościelnych
wieżach. Pod dachami domów kręciły się jaskółki tak świergotliwie, jak gdyby
Pan Bóg wyrzeźbił je ze skrzypcowego drzewa. Na balkonie stał dziadziuś i patrzał
w ślad za oddalającym się plecakiem Stelli, błogosławił swoją wnuczkę i płakał.