Mlynwk do kawy - page 52

52
Gdystrażacyprzestaligraćiposzlinadrugieśniadanie,odezwałysięukrytewdrze-
wachgłośniki radiowe.Głośniki śpiewaływalca„ZiarnkoKawy”. Był tostary, uro-
czywalc, dobrzeznanynaszemuMłynkowi. Idlategoprzyłączył siędotańczących.
Tańce odbywały się na polanie dąbrowy. Tańczyli robotnicy z tkalni i robotni-
cy rolni, jedni i drudzy ze swymi dziewczynami. Jedna dziewczyna była tak ład-
na, że Młynek uważałby dla siebie za najwyższe szczęście ofiarować się jej jako
prezent ślubny. W koronach dębów siedziały tresowane wiewiórki i zrzucały na
tańczących chmury konfetti.
Tuż za lunaparkiem był zwierzyniec, ulubione miejsce wycieczek dla wszyst-
kich mieszkańców miasta. W zwierzyńcu chowało się mnóstwo zwierząt: sło-
nie, wielbłądy, białe i bure niedźwiedzie, tapiry i mrówkojady, zebry i żyrafy,
a co ptaków! Flamingi, kormorany, ibisy, orły! Były papugi, mówiące bez błę-
du tabliczkę mnożenia, a również najdziwniejszy ptak australijski z ogonem
w kształcie liry. Małe wózeczki zaprzężone w koty rozwoziły czekoladę i lemo-
niadę, a brodate koziołki kłóciły się podczas gry w kręgle.
Więc wszystko uciszyło się i ze wszystkich głośników radiowych wypłynęło
następujące zdanie:
1...,42,43,44,45,46,47,48,49,50,51 53,54,55,56,57,58,59,60,61,62,...86
Powered by FlippingBook