62
—Młynek do kawy! Młynek do kawy! — zachichotał pan z czarnymi boko-
brodami, pokazując Młynek kolegom.
A nasz Młynek podniósł leżącego na wznak ołowianego żołnierzyka i po-
prosił, żeby popatrzeć na niego pod słońce.
— Nigdy nie oglądaliśmy ołowianego żołnierzyka pod słońce! — zawołali
naraz wszyscy wysocy ludzie.
Ołowiany żołnierzyk oglądany pod słońce był zupełnie różowy. Krew w nim
płynęła, zwykła ludzka krew.
— A to co takiego ? — zwrócił się do Młynka ten najwyższy, z czarnymi bo-
kobrodami, wskazując na jakąś rzecz w lewym boku żołnierzyka. — Wygląda
na czerwone, wielkanocne jajo.
— To serce, proszę pana. Serce ołowianego żołnierzyka. Ale już przestaje
bić, bo go pan zabił. Ołowiany żołnierzyk umiera...
Kiedy Młynek do kawy znalazł się na powrót na wybrzeżu morskim, spo-
tkał na nim wiele dzieci, które posłyszały o tym, jakie to okropne rzeczy dzieją
się na wyspie Atra. Dzieci były zrozpaczone. Nie wiedziały, jak pomóc tym żoł-
nierzykom.