58
Bo na czterdziestej stronicy uśmiechała się fotografia dziewczynki z kasztano-
watymwarkoczykiem i pąsową wstążką, wplecioną w ten warkoczyk. Młynkowi
fotografia tak przypadła do gustu, że za pozwoleniem jeża schował ją do swojej
szufladki.
— Już ostatnia książka, którą czytasz — rzekł jeż. — Gdy dojedziesz do ostat-
niej strony, pamiętaj, że będziesz musiał wykonać to, co tam będzie napisane.
— Zgoda — odparł Młynek i z ciekawości natychmiast zajrzał na ostatnią
stronicę. A na stronicy ostatniej było poniższe zdanie: „Nadejdzie czas, że prze-
czyta mnie Młynek do kawy. Trzy sowy na dębie nie kłamią. A kiedy proroctwo
się spełni, wtedy ja przemienię się w gwiazdę, a Młynek do kawy odejdzie na
wyspę Atra. Babot Marabot”.
Przy tych słowach książka przemieniła się w gwiazdę i wyfrunęła przez
okno. Bywa, że przeczytane książki postępują w ten sposób.
W drodze do wyspy Atra różne przygody spotykały Młynek, a jedna dziw-
niejsza od drugiej: to go złe koty napadły i przez trzy dni więziły w opusz-
czonym gołębniku, to znowu Młynek został porwany przez wylew rze-
ki i musiał płynąć w niemiłym towarzystwie po szerokiej, huczącej wodzie.