56
— Tutaj będzie koniec naszej podróży — powiedział jeż, wskazując ryjkiem
rozłożysty dąb, na którym siedziały trzy sowy.
Koło dębu piętrzyła się wysoka skała, w skale zaś były drzwi. Jeż zamruczał:
„rapete papete knot” — i drzwi otwarły się. Byli w grocie, oświetlonej niebie-
skim, promiennym światłem.
— Proszę, proszę tutaj.
Przedoknemwykutymwskaleukazałsięstół,nanimświeca,aprzynimfotelik.
Jeż skłonił się i oddalił.
Długie, długie miesiące spędził Młynek przy tym stole pod oknem.
Czarodziejska świeca nie gasła nigdy. Trzy razy dziennie, w godzinach posił-
ków, kładł jeż przed Młynkiem ziarnko kawy „Uzumbara” i ciągle powtarzał:
— Czytaj, czytaj, kolego.
Jakie były tytuły książek, które czytał Młynek w grocie jeża, nie wiemy. I już
nigdy nie będziemy wiedzieć. To wielka tajemnica.
Pewnego dnia Młynek zabrał się do czytania książki, której przedtem nigdy
jeszcze nie widział. Gdy doszedł do czterdziestej stronicy, na uśmiech odpo-
wiedział uśmiechem.