- Wcale nie szukałeś? Po prostu wpadłeś w nią? Na ścieżce koło płotu?
- No, cóż, w takim razie powinna tam być. Przyjrzyjmy się jej... - zaproponował kruk
Horacy.
Ale kałuży nie było.
Ani tam, gdzie pokazywał Łaciaty, ani nigdzie indziej.
Rudy Zenek nie zamierzał sobie zaprzątać tym głowy – pewnie Łaciatemu coś się
przywidziało i tej kałuży wcale nie było (wiadomo, jak to z psami jest...).
Ale kruk Horacy był uparty: wypytywał kogo się dało w okolicy. Jednak nikt żadnej
kałuży nie widział. Wszyscy za to dziwili się, po co Horacemu kałuża. kruk Horacy wrócił
z niczym i zatroskanym wzrokiem spoglądał to na dziwne zachowanie Łaciatego,
to na rozpaczającą Matyldę.
11