68
— U mnie też kapie — powiedział MILICTRANT — ale z tego powodu nie robię wcale przyjęć,
obiadów, ucztów i biesiadów.
—Na trzecie danie — zeznało Biedajstwo — podano coś takiego, co się bardzo ciągnęło. Ciągnęło
się i ciągnęło i ani rusz nie mogło się wyciągnąć.
— Ach, więc tym chcieliście zatruć Biedajstwo! — Zakrzyknął MILICTRANT i całe ciągnięcie
złożył do protokołu.
— Bardzo ja panią przepraszam — powiedział dyskretnie BARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM
— muszę jednak zauważyć, że to Biedajstwo zaprosiło nas na obiad z rakami, a nie na
odwrót. Żyjątko wpadło na chwilę, aby odwiedzić znajomych. Na pewno. NIE INACZEJ.
— W istocie — zasromał się MILICTRANT — Nie Inaczej.
INACZEJ już dawno siedzi w ciupie u pewnego Perłopława. Doskwiera leniuchowi, żeby wydał
choć jedną perłę.
Po czym wszyscy rozpłynęli się spokojnie w gorących od barw głębinach oceanu. Jedynie Żyjątko
siedziało samotnie u biesiadnego stołu i przez roztargnienie jadło glony do tyłu.