64
dziesięć tysięcy metrów pod wodą w ogóle coś mogło dymić. Ale trzeba to przyznać GRUBYM
RYBOM, że one paliły cygara tak, że aż się dymiło! Ponieważ Żyjątko rzuciło już przed kilku
laty wszelkie palenie (nawet w piecu), tedy wymieniwszy uprzejmości z GRUBYMI RYBAMI
dało żwawego susa w dół.
— O, czym prędzej znaleźć się na dnie, na zupełnym dnie. — marzyło w pośpiechu Żyjątko
i pytało samo siebie z trochę niegrzeczną natarczywością
— Jestem ciekawe kogo tam spotkam?
— A skąd mam wiedzieć? — odburknęło urażone Żyjątko do natarczywego Żyjątka — mogę
tylko wnioskować na podstawie informacji z prasy, radia i telewizji (czyli z ust samych zacnych
publikatorów) iż znajdziesz tam zapewne MĘTY.
Jednakże po przybyciu na samo dno, Żyjątko rozczarowało się — żadnych MĘTÓW
— przynajmniej w pobliżu — nie było widać, natomiast wśród raf koralowych i innych nikomu
niepotrzebnych muszli bielił się stół zasłany pienistą serwetą, a przy stole siedzieli uroczyście:
Biedajstwo i BARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM.
Biedajstwo nie wydawało się zbyt zachwycone podawanymi przez lokaja daniami. Mówiąc
szczerze, wyglądało jakby mu coś bardzo leżało na żołądku.
— Co ci tak nie smakuje? — zapytało Żyjątko.
— Glony — rozpłakało się Biedajstwo — nie ma nic bardziej ohydnego na świecie jak glony!
Szczególnie zaś nie lubię glonów z rakami.
Żyjątko zasromało się. — Myślę, że cię rozumiem moje drogie Biedajstwo. Jeść raki prosto
z morza — to trochę jakby uprawiać ludożerstwo.
– One zaraz tu przyjdą – i bedą jadły z nami te obrzydliwe glony
BARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM nadział delikatnie glon na widelec i oświadczył szeptem:
– Bardzo ja panią przepraszam, ale BIEDAJSTWO ma rację. Jeść glony nie jest rzeczą
najprzyjemniejszą, natomiast jedzenie glonów z rakami to straszliwa męka. Ja najuniżeniej raki