57
yjątko i Biedajstwo od dawna planowały odbycie filozoficznej wędrówki
w przestworza. Niestety na przeszkodzie stała rzecz niby drobna, ale dość
dokuczliwa: brak skrzydeł lub czegoś temu podobnego. Żyjątko jednak
zagłębiło się w sobie, Biedajstwo zaś dziarsko pompowało, aby Żyjątku
pomóc się zagłębić. Ku radości Biedajstwa, Żyjątko nagle wynurzyło
się z siebie i oprócz jakichś ohydnych glonów przyniosło na czółku
olśnienie.
— Czego dotyczy to olśnienie? — zagorączkowało się Biedajstwo — czy naszej napowietrznej
podróży?
Żyjątko ujęło olśnienie, przewertowało jego stronice i uroczyście oświadczyło:
— O ile umiem czytać, w olśnieniu jest mowa o panu BARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM.
Olśnienie powiada, że należy zaprosić pana BARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM na kaczkę
z Gipsem.
— Robisz ze mnie balona! — poskarżyło się BIEDAJSTWO.
—Otóż to! Otóż to! — krzyknęło radośnie ŻYJĄTKO—Właśnie za pomocą tej Kaczki z Gipsem
(bo przecież wiadomo, że powinna być z jabłkami), zrobimy z tego nudnego przepraszacza
bardzo ciekawego balona.
Jakosięrzekło,taksięstało.PozjedzeniukaczkizGipsem,panBARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM
zrobił z siebie Balona, potem Zeppelina, potem Sterowca Międzykontynentalnego. Kaczka
z Gipsem ma jednak swoją ukrytą potęgę! BIEDAJSTWO patrzyło na te przemiany
z przerażeniem:
– Wolałobym jednak sylwestrowy balonik.
Rozdział dwudziesty piąty,
czyli marzenia o podniebnych podróżach