53
yjątko spotkało niezbyt lubianą przez siebie Sesję, która zaprosiła je na
jakąś śmieszną Konferencję.
Konferencja skulminowała się w Kubaturze, w której czekały już
Gabaryty i Parametry. Drzwi otwierał uroczyście Kwestionariusz
i wręczał interlokutorom odpowiednie abonamenty. Były to właściwie
żetony, ale przy takiej dyferencji nie ma mowy o żadnej kompetencji.
— Doprawdy nie ma już polskiej mowy? — zatrwożyło się z błagalnym
uśmiechem Żyjątko, zwracając się do Kwestionariusza.
— Mowa była, ale w pierwszej połowie Sympozjum dość ordynarnie wyszła, została nam tylko
Ankieta.
—Czy w takim razie mogłabym tu spotkać pewnego Prostego Człowieka, podobno pochodzącego
z Czarnolasu, nazywał się Jan Kochanowski?
— Pani suponuje, że to był Menadżer od spraw Lasu?
Kwestionariusz bardzo się zaambarasował i zaprosił na konsultację Atrybuta. Atrybut pojawił
się nie sam, ale z Agresją, Arogancją, Irytacją, Impertynencją (zresztą nie wiadomo, ile tych dam
było) i spostponował inwertyczne zdezintegrowane Żyjątko:
— Skądeś pamiętam pana Kochanowskiego, ale eksmitowaliśmy go chyba z tej Sesji. Za dużo
alkoholu pił z malowanego dzbana, chociaż utrzymywał, że jest to dzban pisany. Jak można
dzban napisać? Proszę dokładnie zanalizować ten problem od strony teleologii i epistolografii.
Napisać można albo wzór matematyczny, albo i donos.
I rzeczywiście, jak się Atrybut z całej tej dysputy wyniósł, tak i doniósł.
Rozdział dwudziesty drugi
Sesja i inne damy z towarzystwa