43
ewnego wiosennego poranka Biedajstwo objuczone ciężkimi sztalugami
natknęło się na URODZONEGO POD BZEM.
— Dokąd idziesz? — zapytał URODZONY POD BZEM.
— IDĘ w PLENER — powiedziało Biedajstwo markotnie.
—A cóż to jest PLENER? — zainteresował się URODZONY POD BZEM.
— Świeże powietrze — odrzekło coraz bardziej zgorzkniałe Biedajstwo.
URODZONY POD BZEM obrócił się kilkakrotnie wokół swojej osi,
węsząc to w górę, to w dół.
—Wydaje mi się — powiedział upojony cudownym zapachem siana — że już jesteś na świeżym
powietrzu. Należy z tego wnioskować, że nie musisz iść dalej szukać swojego PLENERU.
A więc po co tak uginasz się pod tymi sztalugami i ganiasz ze wschodu na zachód albo
w poprzek? —Widzisz — rozełkało się Biedajstwo — skoro postanowiłom być pejzażystą, muszę
mieć nie tylko sztalugi, płótna, blejtramy i paletę, ale również jest mi niezbędny NĘDZELEK.
— Chciałoś powiedzieć — poprawił stanowczo URODZONY POD BZEM — PĘDZELEK.
— Niestety — roztopiło się już całkowicie we łzach Biedajstwo — Biedajstwa całego świata
używają tylko NĘDZELKÓW.
Rozdział szesnasty,
w którym BIEDAJSTWO wyrusza w PLENER
1...,33,34,35,36,37,38,39,40,41,42 44,45,46,47,48,49,50,51,52,53,...122