71
miłości do wiosennego fiołka Biedajstwo straciło głowę. Całe towarzystwo
udało się na poszukiwanie tej zguby, a Biedajstwo— jak każdy się domyśla
— bez głowy lepiej, żeby przebywało w domu. Szukano i szukano, ale bez
większych rezultatów — zresztą rezultaty musiałyby się okazać bardzo
małe, aby być odrobinę większe od głowy Biedajstwa. Kiedy pod wieczór
wszyscy zmęczeni wracali do Biedajstwa z pustymi rękami, zmartwieni,
że niosą Biedajstwu puste ręce zamiast pustej głowy, trafili na całkiem
obszerny zagon kapusty. TAKWIDAĆ zdecydował:
— Jeżeli Biedajstwo straciło głowę i nie wiadomo gdzie, to samo jest sobie winne, niechaj mu
wystarczy Kapuściana Głowa. Trudno, trzeba spojrzeć tej biednej Biedajstwa BIEDZIE w oczy.
Tylko jaką kapustę wybrać?
— Taką, żeby miała głąb — poradził BARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM i zaraz się
usprawiedliwił — bez obrażania Biedajstwa, kiedy nawet miało głowę, nigdy nie odkryłem
w nim przesadnej głębi.
— Głąb to moja sprawa — zirytowało się Żyjątko — mam tam w morskiej głębi krewnych
i jeżdżę corocznie na wakacje.
— Właściwie po co komu w dzisiejszych ciężkich czasach głowa? — zadumał się URODZONY
POD BZEM — No i poza tym proszę Państwa, głowę trzeba mieć do czegoś, na przykład do
interesów, do polityki, do dyplomacji, ale czy koniecznie trzeba mieć głowę do Biedajstwa?
— Trza — postanowił TAKWIDAĆ — nie można go tak zostawić, bo jeżeli, powiedzmy,
przyjdzie mu chętka zajść po rozum do głowy, to dokąd pójdzie?
Rozdział trzydziesty
o tym, jak Biedajstwo straciło głowę