24
Bo Siostra Pączek dlatego nazywała się Siostrą Pączek, że była, jak to określił Brodacz,
puszysta.
Lubiłem Siostrę Pączek prawie tak samo jak TDF-a, może dlatego, że słowo „puszysta”
kojarzyło mi się z czymś przyjemnym — z pierwszym śniegiem albo kocim futrem.
I bardzo, ale to bardzo chciałem, żeby Siostra Pączek dostrzegła TDF-a, choć, po praw-
dzie, wcale nie trudno było go zauważyć…
Tego dnia TDF, żeby nas rozbawić, ubrał się w bardzo śmieszny T-shirt, na którym były
narysowane wszystkie kości, a każda z nich była podpisana po łacinie.
Dziwne, zawsze uważałem, że łacina to jest ten język, którego używali przesiadujący
w krzakach menele, ale TDF wytłumaczył mi, że są dwie łaciny — klasyczna, czyli ta od
kości i kuchenna, czyli ta od meneli.
Więc, jak widać, TDF naprawdę bardzo dużo wiedział.
Komuś takiemu można byłoby bezpiecznie opowiedzieć o Dziadku i być pewnym, że
nie tylko nie wypaple, ale też, że nie będzie się śmiał.
Tego dnia TDF był w wyśmienitym humorze. Zaraz po śniadaniu oznajmił, że znalazł
dodatkową pracę, na okres wakacji, w schronisku dla zwierząt. Opowiedział nam też, że
zwierzęta chorują prawie na to wszystko, na co chorują ludzie. I, że często są od ludzi
cierpliwsze i grzeczniejsze, i wszyscy ryknęliśmy śmiechem, bo było wiadomo, że mówi
o Artku.
Artek wcale nie miał powodu, żeby być niegrzeczny albo dokuczliwy, za dwa tygodnie
miał opuścić szpital i miał sporo szczęścia, bo wszystko było w porządku — i badanie krwi,
i w ogóle.
Pani psycholog, która często przychodziła na nasz oddział, bardzo długo rozmawia-
ła z Artkiem, a nam, pod jego nieobecność wyjaśniła, że jego zachowanie to skutek
stresu.
Pomyślałem sobie, że z nas wszystkich na tej sali to chyba tylko ja miałbym prawo za-
truwać wszystkim życie, bo należałem do Trudnych Przypadków.
Ale to TDF pomógł mi zrozumieć, że moje myśli i moje ciało powinny działać razem,
bo jeśli będą się ze sobą kłócić, to nic dobrego z tego nie wyniknie.
Opowiedział mi, że dawno temu, przed samymi wakacjami złamał sobie nogę i że co-
dziennie powtarzał sobie „zrastaj się, zrastaj się, zrastaj się”. I noga się zrosła, chociaż
mówili, że mogą być jakieś problemy.