Adi i Sebo, pokazując zęby opadli na kolana i zaczęli warczeć, zupełnie jak psy. Kiedy
kibicujący mężczyźni zaczęli wołać „bierz go, bierz go”, Adi wycofał się o pół metra i wstał
z kolan. A wtedy Sebo podbiegł i ugryzł go w łydkę.
Za chwilę obaj tarzali się po trawie, warcząc i wrzeszcząc, szarpiąc zębami ubrania
i okładając się pięściami.
Psy po cichu wycofały się w mrok.
— A teraz co? — zapytał ten większy.
— Nie wiem — odpowiedział ten podobny do Miśka. — Ale po tym nie mam co po-
kazywać się w domu.
Większy stropił się i opuścił głowę.
Spojrzałem na Dziadka.
— Myślę, że TDF na pewno coś na to poradzi — powiedział Dziadek, a ja zsunąłem się
po przerdzewiałej rynnie na dół.
Na mój widok psy zjeżyły sierść na karkach, ale kiedy wszystko im wytłumaczyłem,
uspokoiły się.
— Polecimy bardzo nisko i powoli — powiedziałem. — A TDF już się wami zajmie.
Miśkopodobny pomachał podobnym do chryzantemy ogonem, a drugi trącił mnie
nosem.
Kiedy odlatywaliśmy w kierunku szpitala, dwaj mężczyźni dalej zaciekle walczyli ze
sobą.
Otworzyłem oczy i przycisnąłem guziczek dzwonka, bo na sali nie było nikogo doro-
słego.
TDF pojawił się błyskawicznie. Pochylił się nade mną i zapytał, co się stało.
— Do bramy ktoś przywiązał dwa psy — powiedziałem — i odjechał.
TDF wyjrzał przez okno i rzucił mi zdziwione spojrzenie.
— Faktycznie… masz rację, mały.
Przyjrzał się plątaninie rurek dokoła mojego łóżka i z niedowierzaniem pokręcił głową
— Siódmy zmysł — powiedziałem, a TDF, zanim wyszedł, obiecał, że na drugi raz opo-
wie mi o telepatii.
1...,17,18,19,20,21,22,23,24,25,26 28,29,30,31,32,33,34,35,36,37,...76