25
Więc kiedy zaczynała boleć mnie noga, wsadzałem cały ten ból do rakiety kosmicznej
albo do podwodnej łodzi, albo… do basenu stojącego pod łóżkiem i posyłałem go do
diabła.
I wierzcie mi lub nie — noga przestawała boleć.
Zaraz po śniadaniu pani psycholog zabrała Artka na kolejną rozmowę, a Bastek i Szy-
mek pojechali na chemię.
Więc zostaliśmy tylko we dwoje — ja i TDF.
TDF wyciągnął z szuflady warcaby, ale chyba wyczuł, że nie mam ochoty na grę, bo
tylko postawił pudełko na stoliku, nie otwierając go.
— Chcesz pogadać? — zapytał i związał długie włosy w śmieszną kitkę.
Podniósł mi zagłówek i przysunął swój fotel bliżej łóżka.
Sam nie wiem, jak to się stało, że opowiedziałem mu o Tęczowym Moście i o tym, co
powiedział mój Dziadek, a on poważnie pokiwał głową i dodał, że zna tę historię i że ab-
solutnie zgadza się z moim Dziadkiem w kwestii Piekła i Nieba.
Tego dnia dowiedziałem się, że zwierzęta również miewają raka, i że to nieprawda, że
weterynarze usypiają każde chore zwierzę.
— Weterynarz to też lekarz — wyjaśnił TDF — a obowiązkiem każdego lekarza jest
walczyć o życie swojego pacjenta.
— Tak jak doktor Bartek? — zapytałem, bo przypomniała mi się bajka, którą kiedyś
czytaliśmy w szkole.
— Ale mądrze — odpowiedział TDF.
Po wszystkim, co usłyszałem tego dnia, powiedziałem, że weterynarze naprawdę mają
ciężką pracę, bo przecież zwierzęta nie umieją mówić, ale TDF kategorycznie zaprzeczył.
Obiecał, że jeśli kiedyś będzie miał czas, to opowie mi o tym, jak mówią zwierzęta — ale
nie małpy, które potrafią nauczyć się języka migowego i papugi, które powtarzają wszyst-
ko, co usłyszą, ale psy i koty, o których wie się tyle tylko, że jedne machają ogonami, albo
gryzą, a drugie mruczą albo drapią. I, gdy są złe, potrafią komuś nasikać do buta.
A potem Artek wrócił z rozmowy z panią psycholog i jak zwykle wcale mu to nie po-
mogło, bo był bardziej nieznośny, niż zwykle, a Bastek i Szymek wymiotowali, jak zwykle
po chemii.
Artek oczywiście zaczął wrzeszczeć, żeby ktoś otworzył okno, a Szymek obiecał, że
jeśli Artek powie jeszcze jedno słowo, to następnym razem zwymiotuje mu na łóżko.