23
Wtedy księżyc się rozzłościł,
że słońce w nocy dogrzewa,
więc krzyknął: Bądź łaskawe
wynieść mi się zaraz z nieba!
– O! Przepraszam – rzekło słońce
i aż się zaczerwieniło. –
Ja Marysię bardzo kocham,
nie chcę, by jej zimno było.
Na to księżyc: Nic nie gadaj,
teraz świecić moja pora,
jak Marysia będzie chora,
to pojedzie do doktora.
I już biegnie, po niebiosach,
tupu tupu – biegnie boso,
koronkową sukieneczką
zasłania całe słoneczko.