Janek był ogólnie lubiany, toteż tłumy
ludzi odprowadziły go na cmentarz, a na
czele orszaku żałobnego kroczył młynarz.
„Byłem najlepszym jego przyjacielem —
mówił młynarz — słusznie więc, bym miał
najprzedniejsze miejsce w pochodzie.”
Szedł więc na czele orszaku w długim,
czarnym płaszczu, od czasu do czasu
wycierając sobieoczydużą jaskrawą chustką.
„Szkoda bardzo tego biednego Janka” —
mówił kowal wiejski, gdy po pogrzebie cała
gromadawygodnie rozsiadła sięwkarczmie,
gorącym winem zapijając słodkie pierniki.
„Dla mnie jest to istotnie szkoda poważna
— odparł młynarz. — Miałem bowiem
odstąpić mu starą taczkę, a teraz nie wiem
doprawdy, co z nią począć.