Jakże szalała burza! Noc była taka
ciemna, że Janek zaledwie mógł
rozeznać drogę, a wiatr dął tak silny, że
trudno było utrzymać się na nogach.
Janek jednak dzielnie maszerował
naprzód,
a
po
trzygodzinnym
borykaniu się z wiatrem i burzą stanął
u drzwi doktora i zapukał.
„Kto tam?” — zawołał doktor
wysuwając głowę przez okno.
„Janek, panie doktorze.”
„Czegoż ty chcesz, Janku?”
„Synek młynarza spadł z drabiny
i mocno się potłukł, więc młynarz
prosi, by pan doktor zaraz do niego
przybył.”