Nazajutrz zajęty był przywiązywaniem opadających pędów bluszczu nad bramą,
gdy usłyszał głos młynarza, który go wołał po imieniu. Zbiegł więc szybko z drabiny
i przez parkan wyjrzał na ulicę. Istotnie zobaczył młynarza, dźwigającego na plecach
ogromny wór mąki.
„Mój drogi Janku — rzekł młynarz — czy nie zechciałbyś odnieść do miasta tego
wora mąki?”
„Och, bardzo mi przykro — począł Janek — ale doprawdy jestem dziś ogromnie
zajęty w ogrodzie. Postanowiłem przywiązać wszystkie pnącze i podlać kwiaty,
i skosić trawę.”
„Tak — odparł młynarz — ale wobec tego, że ja ci dałem taczkę,
nieuprzejmie to z twojej strony odmawiać mi drobnej przysługi.”
„Ach, nie mówcie tak! — zawołał Janek. — Ja dla wszystkich
pragnąłbym być uprzejmy.”