Zresztą, gdyby Janek tu przyszedł, mógłby też zażądać, bym mu dał trochę mąki na
kredyt, a tego uczynić bym nie mógł. Mąka co innego, a przyjaźń także co innego, i nigdy
nie należy brać jedno za drugie. Tak, to zupełnie różne słowa i różne też mają znaczenie.
Każdy to zrozumie.”
„Jak ty świetnie mówisz! — ozwała się żona nalewając sobie szklankę gorącego piwa —
doprawdy, czuję, że ogarnia mnie senność. Tak jakbym była w kościele.”
„No tak — odparł młynarz — bardzo wielu ludzi postępuje dobrze, ale bardzo niewielu
umie dobrze mówić, z czego wynika, że mówienie jest rzeczą trudniejszą i bardziej
wytworną.”
Co powiedziawszy, rzucił surowe spojrzenie na najmłodszego synka, który uczuł się tak
zawstydzony, że zwiesił głowę i oblał się purpurowym rumieńcem, wreszcie rozszlochał
nad swą herbatą. Był jednak tak młody, że należy go usprawiedliwić.