„Mam go napełnić?” — spytał Janek mocno zakłopotany. Kosz bowiem był bardzo
duży, i biedny chłopak wiedział, że jeśli go napełni, nie będzie już miał żadnych kwiatów
do sprzedania, a tak bardzo pragnął odzyskać swe srebrne guziki.
„Oczywiście! — odparł młynarz. — Przyznasz przecie, że za taczkę mogę chyba żądać
od ciebie trochę kwiatów. Może się mylę, ale, moim zdaniem, przyjaźń winna być wolna
od wszelkiego egoizmu.”
„Mój drogi przyjacielu! — wybuchnął Janek. — Z chęcią oddaję wam
wszystkie kwiaty z mego ogrodu.Więcej mi zależy na waszym dobrym
mniemaniu niż na odzyskaniu kiedykolwiek tych guzików.” I co prędzej
pomknął w głąb ogrodu, zerwał wszystkie pierwiosnki i napełnił nimi
kosz młynarza.
„Do widzenia, Janku!” — żegnał go młynarz odchodząc w stronę
wzgórza z deską na ramieniu i dużym koszem kwiatów w ręku.
„Do widzenia!” — odparł Janek, żwawo zabierając się znów do
roboty, tak był uradowany taczką.