Ale on mieszka daleko, przy tym noc taka okropna i właśnie mi przyszło do głowy,
że lepiej będzie, jeśli ty pójdziesz zamiast mnie. Wiesz przecie, że ci oddam taczkę,
więc jest rzeczą słuszną, byś się w jakikolwiek sposób odwzajemnił.”
„Naturalnie! — żywo potwierdził Janek.
— Uważam to za zaszczyt dla siebie, że do
mnie się zwracacie, i natychmiast ruszam
w drogę. Tylko musicie mi pożyczyć swej
latarni, bo noc jest tak ciemna, że mógłbym
wpaść do rowu.”
„Bardzo mi przykro — odparł młynarz
— ale ta latarnia jest nowa, i wielka byłaby
szkoda, gdyby się zepsuła.”
„W takim razie obejdę się bez niej” —
rzekł Janek i włożywszy duży kożuch i ciepłą
szkarłatną czapkę, obwiązał szyję ciepłym
szalem i ruszył w drogę.