Biednemu Jankowi bardzo było spieszno do roboty
w ogrodzie, gdyż kwiaty już od dwóch dni nie były
podlane, nie śmiał jednak odmówić młynarzowi —
tak dobremu swemu przyjacielowi.
„A czy uważalibyście za nieuprzejmość, gdybym
odpowiedział, że jestem dziś ogromnie zajęty?” — badał
cicho i nieśmiało.
„Oczywiście — odparł młynarz. — Sądzę, że niewiele chyba
żądam od ciebie wobec tego, że zamierzam ci odstąpić taczkę,
ale skoro odmawiasz, to zaraz stąd odejdę i sam naprawię dziurę
w dachu.”
„Ach! przenigdy!” — krzyknął Janek i wyskoczywszy z łóżka,
śpiesznie się ubrał i poszedł do stodoły młynarza.
Pracował cały dzień aż do zachodu słońca, a wtedy przyszedł
doń młynarz, by zobaczyć, jak mu idzie robota.
„I cóż, Janku, czy dach już naprawiony?” — spytał przyjaźnie.