„Ale czy nie moglibyśmy zaprosić Janka do nas? — zagadnął najmłodszy synek
młynarza. — Skoro Janek jest teraz w biedzie, to ja odstąpię mu połowę mej zupy
i pokażę białe króliki.”
„Jakiż z ciebie głuptas! — krzyknął młynarz. —Nie wiem istotnie, po co cię posyłam
do szkoły. Zdaje się,że wcale tam nie korzystasz. Jak to, więc nie wiesz, że gdyby
Janek tu przyszedł i zobaczył nasz ogień na kominku i smaczną kolację, i dużą beczkę
czerwonego wina, musiałby uczuć zazdrość, a zazdrość jest uczuciem strasznym,
mogącym wypaczyć najlepszą nawet naturę. A ja absolutnie nie
dopuszczę, by natura Janka zostaławypaczona. Jestemnajlepszym
jego przyjacielem i zawsze będę czuwał, by nie był narażony na
zgubne pokusy.