52
Udawałem, że się złoszczę, a Rumpel śmiał się szyderczo i zacierał ręce. Na koniec, jak
zwykle, pozwolił mi się odegrać i kiedy TDF wiózł mnie z powrotem na salę, pokazałem
Rumplowi „victorię”, a Rumpel kazał mi zaczekać do jutra.
Położyłem się na łóżku i poczułem, że jestem… głodny. Cóż to było za uczucie! — nie
byłem tak zdrowo głodny co najmniej od roku. TDF przyniósł mi bułkę z dżemem i stwier-
dził, że to normalne, kiedy tak długo przebywa się na powietrzu.
Zjadłem bardzo szybko, wypiłem kubek bawarki i postanowiłem, że tym razem nie
prześpię wieczornej wizyty Dziadka. Przymknąłem oczy, założyłem ręce pod głowę i ni
z tego, ni z owego poczułem, że czegoś mi brakuje.
Rurek nie miałem już od dawna, z kolana zdjęto mi opatrunek… Myślałem i myślałem,
i myślałem, aż w końcu doszedłem prawdy — ból w kolanie stał się prawie niewyczu-
walny.
Pomyślałem jeszcze, że to dziwne, że do bólu można tak się przyzwyczaić, żeby odczu-
wać jego brak i zapadłem w sen.
Przespałem mierzenie temperatury i TDF musiał zdrowo się namęczyć, żeby obudzić
mnie na kolację.
A na parapecie czekał już Dziadek. Spacerował tu i tam, postukując pazurami i aż dziw,
że tego stukania nie usłyszeli inni.
— Zaraz — szepnąłem cichutko — zaraz powinni zgasić światło.
To „zaraz” trwało jednak dość długo, bo Wiewiór musiał opisać mi ze szczegółami
swoją nową protezę, Bastek pokazał mi nową grę planszową, którą zrobił dla niego jego
młodszy brat, a Szymek chwalił się wynikami badań.
Więc było już dość późno, kiedy pozasypiali, a ja mogłem usiąść na grzbiecie sowy
i wznieść się nad zasypiające miasto.
Na osiedlu, gdzie dawniej rządził niepodzielnie Cztery Paski, panował spokój i cisza, na
kajakarskiej przystani nie było nikogo, a srebrna tafla stawu lśniła w dole, jak pozostawione
na trawie sreberko od czekolady.
— Lecimy nad staw! — zawołałem, ale Dziadek pokręcił głową.
Trochę się rozczarowałem, bo miałem ochotę na kąpiel, ale widocznie Dziadek miał na
ten wieczór inne plany.
Ogromny, ponury budynek, w pobliżu którego zatrzymaliśmy się, otaczały duże, ponu-
re stare drzewa.
1...,41,42,43,44,45,46,47,48,49,50 52,53,54,55,56,57,58,59,60,61,...76