22
— A dlaczego przełożony? — wtrąciło się nieśmiało do rozmowy Żyjątko.
— Bo ma w sobie — zakwakał gąsior z cienia — bardzo dużo władczego dżemu i to go rozpycha.
Dżem jest doskonały. Bez dyskusji.
— Niespecjalnie widać — zacukał się BARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM — taki chudzielec!
Dżem musiał już się zeschnąć…
— Chudzielec, czy nie chudzielec! — obruszył się Leśnik — Jest to przecież prawdziwy
Na-leśnik i on sprawuje władzę w okolicznych lasach.
— Czy nie mam racji, mój zacny Gajorowy? — zwrócił się do gąsiora z taką surowością,
że biednemu synowi gęsi wypadł kartofel z łapy.
— A pan, panie Leśniku wie — zapytało grzecznie Żyjątko — jaką pan funkcję pełni?
— Nie tak znaczną. Po prostu nakręcam kukułki nad ranem. W południe przeliczę z grubsza
zeschłe igliwie, zapiszę do ksiag buchalteryjnych, a wieczorem to samo z mrówkami, przy czym
do moich obowiązków należy także wygaszanie mrowisk rudych mrówek, które przypominają
rozżagwione pochodnie. I do łóżeczka!...
— A pan, panie Gajorowy?
Zamiast gąsiora odpowiedział Na-leśnik jako przełożony:
—Gajorowy zamyka i otwiera las o odpowiedniej porze. Około świąt wietrzy polany, pucuje leśne
bajorka, omiata stare pajęczyny. Ot, taka babska robota! — roześmiał się nagle nieprzyjemnym,
ciastowatym śmiechem.
— Dziwny las — zdumiało się Żyjątko — zamykany na klucz. Przed kim?
— To oczywiste — zagdakał Gajorowy — przed turkuciem podjadkiem i innymi szkodnikami.
— A nie-szkodnicy?
—Mogą chodzić oglądać las do kina albo do muzeum — poruszył wąsami Leśnik. A pan, czy też
pani (bo trudno poznać) wygląda mi na nicponia. Myć talerze, jak kazano, i gębę na kłódkę.
1...,12,13,14,15,16,17,18,19,20,21 23,24,25,26,27,28,29,30,31,32,...122