17
znowu do czynienia z ukochanym, poczciwym PSIM SWĘDEM. Kierując się PSIM SWĘDEM
— zwrócił do Żyjątka rozpogodzone oblicze — od czasu do czasu trafimy na jakiś godziwy
obiad.
— I dzisiaj traficie! — zapiszczało uprzejmie w trawie — Jeśli będziecie posłusznie mnie węszyć.
To bardzo przyjemna praca. I opłacalna.
BARDZOJAPANIĄPRZEPRASZAM z niezwykłą, jak na takiego grubasa, zręcznością zeskoczył
z bryczki i upadłszy na czworaki zniżył nos do samej ziemi. Pasikonik i Żyjątko uczynili to
samo. Węszyli, aż się kurzyło. Zapamiętale niuchając, wszyscy troje ruszyli PSIM SWĘDEM
w kierunku jakiejkolwiek, choćby najbardziej ubogiej jadłodajni. Żyjątku już marzyła się butelka
oranżady z bąbelkami.