23
yjątko jednak nie tak łatwo dało się nastraszyć, a kłótnia ciągnęłaby się
dalej, gdyby z zupełnie innej strony nie wybuchła nowa afera. Oto do
kuchni wtoczyła się ogromnie wzburzona, w całym majestato-majonezie
Garkuchnia. Zaczęła od razu od drzwi:
— Zwalniam panią z posady! — krzyknęła do przerażonej Kuchni, aż
naleśnik zmalał ze strachu do rozmiarów pierożka. Zupełnie nie wyglądał
na przełożonego, raczej co najwyżej na polanego sokiem. I to bardzo
skąpo, jak w Barze Mlecznym.
— A czemuż to? — zatrzęsła się we wszystkich swoich rondlach Kuchnia.
— Wyłożę to pani na patelni! — zagroziła Garkuchnia.
— Jeżeli pani kierowniczka będzie zbyt surowa — odezwała się błagalnie Kuchnia do Garkuchni
— to chyba mnie durszlak trafi.
— Durszlak durszlakiem — zakipiała Garkuchnia — ale przecież pani zdefraudowała Kwirlejkę
i będę musiała zwrócić się do Związków Zawodowych.
— To była mątewka! — usprawiedliwiła się Kuchnia.
— Kołotewka — odchyliło się skromnie od talerzy Żyjątko.
— Nie wtrącać się! Administracja powinna milczeć. Poza tym to był koziołek!
— Ależ... — rozmydliła się zmywakiem Kuchnia i spojrzała na Garkuchnię załzawionymi ze
zmartwienia szklankami.
— Jak się pani do mnie odzywa! — wygarnęła Kuchni Garkuchnia — W naszym zawodzie
Rozdział siódmy
o tym, jak Garkuchnia zwolniła
Kuchnię z posady