12
― Gdybyś ten list zachował przy sobie, zginąłbyś po kilku godzinach podróży wraz z całą załogą. Teraz,
po wrzuceniu listu do morza, czekają cię przygody, nieszczęścia, niespodziane przypadki i nieprzewidziane
niebezpieczeństwa. Bardzo mi się nie podoba, że otrzymujesz listy od Diabła Morskiego, ale przypuszczam, że jesteś
niedoświadczony i nie znasz się na Diabłach Morskich ani na ich listach.
Nic nie odpowiedziałem marynarzowi, jeno spojrzałem na kapitana, czekając, co powie. Czułem
bowiem, że marynarz spogląda na mnie podejrzliwie i posądza mnie o jakieś tajemnicze konszachty z Diabłem
Morskim. Kapitan też to spostrzegł i rzekł do marynarza:
― Nie patrz tak podejrzliwie na tego młodzieńca, gdyż ręczę ci za jego niewinność. Gdyby miał jakieś
złe zamiary, ukrywałby przed nami list Diabła Morskiego; tymczasem wyznał mi sam z zupełną szczerością
i prostotą, że czyta list Diabła Morskiego, i powtórzył to wyznanie dwa razy z rzędu.
Uspokojony słowami kapitana marynarz się oddalił, lecz całej załodze opowiedział natychmiast o tym, co się
stało. Toteż wszyscy prócz kapitana zaczęli się boczyć na mnie i unikać mego towarzystwa.
Z nikim nie mogłem się zaprzyjaźnić ani nawet przelotnej rozmowy nawiązać. Nawet obiad spożyłem
osobno, nie zaś przy stole ogólnym, ponieważ załoga zażądała zupełnego usunięcia mej osoby od wspólnych
zebrań. Słyszałem tylko gwar i śmiechy przy stole, lecz nie miałem prawa zasiąść do tego stołu.
Kapitan wytłumaczył mi, iż musiał ustąpić żądaniu załogi, aby nie drażnić marynarzy.
Samotny więc stałem w kącie pokładu i patrzyłem na morze, które wzbierało szafirową falą, spienioną
na grzbiecie.
Fala była wysoka, lecz obszerna. Okręt kołysał się na niej powoli, to wbiegając na jej grzbiet
sprężony, to zsuwając się z tego grzbietu w dół, aby się znów na następną falę przedostać.
Słońce świeciło skrząc się i płonąc na nierównościach i zagięciach fal. Pogoda była cudowna. Wiatr, który
wzdymał nasze żagle, ustawał.
Nadchodziła powoli nie znana mi dotąd, nieruchoma, drętwa Cisza Morska. Fale się co chwila zmniejszały,
powierzchnia morza wygładzała się coraz bardziej.
Stałem wciąż na pokładzie i upajałem się pogodą. Nagle posłyszałem niespokojny ruch całej załogi.
Obejrzałem się za siebie.