15
Musieliśmy więc stać w miejscu i czekać, aż wiatr jakikolwiek nadejdzie.
Część załogi, znudzona bezczynnym wyczekiwaniem wiatru na pokładzie, postanowiła przedostać się
na wyspę, aby tam spędzić czas wyczekiwania.
Kilkunastumarynarzywysiadłonatychmiast i zaroiło sięnawyspie.Wysiadłem i ja za ichprzykładem, aby zwiedzić
wyspę. Po raz pierwszy bowiem w życiu widziałem wyspę na morzu.
Gdy dotknąłem stopą gruntu wyspy, zdziwiony byłem jego miękkością i sprężystością. Miałem wrażenie,
że grunt ten jest żywy i że życie w nim nieustannie pulsuje. Przyłożyłem ucho do ziemi i posłyszałem równomierne
odgłosy czy też pukania, podobne do bicia serca.
Ponieważ marynarze trzymali się z dala ode mnie, więc samotny błądziłem po wyspie. Zaszedłem na sam
jej koniec i stanąłem na brzegu.
Wyspabyłapokrytadziwacznymiwodorostami i krzewami.Niektórekrzewybyły takgęste iwysokie, żez łatwością
mogłem się w nich ukryć. Marynarze zaopatrzyli się w chrust, w pale, a nawet belki, których pod dostatkiem było
na okręcie. Rozłożyli ognisko, ażeby upiec kartofle. Wkrótce ognisko wybuchło wesołym, błękitnawozłotym
płomieniem, w którym kędzierzawiły się ruchliwe kłęby burego dymu. Ponieważ nie miałem drzewa i nie mogłem
ogniska rozłożyć, wyjąłem z kieszeni nóż podróżny i z lekka zanurzyłem go w ziemi, ażeby zbadać dziwny grunt
wyspy.
Ledwo dotknąłem gruntu ostrzem swego noża, a natychmiast trysnęła mi w twarz krew zimna, lecz
purpurowa.
Zdziwiło mnie to zjawisko! Przyszedłem do wniosku, iż zapewne niektóre wyspy posiadają grunt krwisty.
Tymczasem dym z ogniska buchał coraz gwałtowniej. Chrust i drzewo rozżarzyły się tak, że upał i żar od głowni
napełnił Ciszą Morską przejęte i stężałe powietrze.
Spojrzałem w stronę ogniska i zauważyłem, że grunt wyspy, jego żarem i płomieniem dotknięty, zaczyna
skwierczeć i syczeć boleśnie, jakby go żywcem smażono lub pieczono.
I rzeczywiście, zapach smażonej czy też pieczonej ryby napełnił naraz powietrze.
1...,8,9,10,11,12,13,14,15,16,17 19,20,21,22,23,24,25,26,27,28,...198