188
― O tak, o tak! ― jęknął Chińczyk przebierając rytmicznie nogami. ― Wszystko w tym pałacu jest zaklęte,
poczynając od tancerek, które trzymamy w objęciach, a kończąc na rytmie muzyki, która swym czaremnieodpartym
opętała nasze dusze i nogi!
Wszystkie trzy królewny tańczyły w milczeniu i żadna z nich nie uroniła ani jednego słówka. Piękne ich
twarze też zdradzały zmęczenie niewymowne. Usta ich poruszały się z trudem, jakby chciały coś powiedzieć, lecz
nie mogły.
Pierwsza ozwała się królewna zielona, z którą tańczył zziajany wuj Tarabuk.
― Tancerzu mój, tancerzu! ― zawołała wirując zawrotnie. ― Wiedz o tym, że tańczysz z wierzbą płaczącą,
którą czarnoksiężnik zaklął w królewnę. Trzymasz w objęciu wierzbę płaczącą! Niech będzie pochwalony wszelki
płacz na ziemi!
― Tancerzu mój, tancerzu! ― zawołała królewna błękitna, wsparta na moim ramieniu. ― Wiedz
o tym, że tańczysz ze strumieniem, zaklętym w królewnę. Trzymasz w objęciu strumień! Niech będzie pochwalony
wszelki szmer wody w sitowiu!
― Tancerzu mój, tancerzu! ― zawołała królewna złota, z którą Chińczyk zwinnie wirował. ―Wiedz o tym,
że tańczysz ze złotą rybką, zaklętą w królewnę! Trzymasz w objęciu złotą rybkę! Niech będzie pochwalony wszelki
plusk fali!
― Jestem poetą i nic nie mam przeciw temu, aby trzymać w objęciach wierzbę płaczącą ― odrzekł wuj
Tarabuk, sapiąc w poskokach tanecznych. ― Byłbym jednak rad, gdybyś zechciała, piękna tancerko, odsłonić mi
tajemnicę tego, co się dzieje w tej komnacie zaczarowanej.
― Opowiem ci, wszystko opowiem! ― zawołała zielona królewna ledwo tykając ziemi rozpląsaną stopą.
― W miejscu, gdzie teraz tańczymy, była niegdyś dolina kwiecista. W dolinie płynął strumień. W głębi strumienia
mieszkała rybka złota, a nad brzegiem strumienia szumiała wierzba płacząca. Przyszedł pewnego razu czarnoksiężnik
Barbel...
Zielonej królewnie zabrakło tchu w piersi - i zamilkła.