183
― Nie umiem czytać ― odrzekła olbrzymka ― i nie mam czasu na czytanie. Musimy natychmiast przenieść
was na pokład Purpurowca i płynąć dalej, do brzegów Wyspy Szmaragdowej.
Wuj chciał jej coś odpowiedzieć, ale nie zdążył. Olbrzymka dała znak ręką - i natychmiast jej towarzyszki
pochwyciły kolejno jeńców i przeniosły ich na pokład Purpurowca. Po chwili Purpurowiec płynął już ku Wyspie
Szmaragdowej.
Leżeliśmy na dnie okrętu pokotem - bezsilni i bezwładni. Płynęliśmy w ten sposób dni kilka, aż wreszcie
przybiliśmy do brzegu Wyspy Szmaragdowej. Olbrzymki niezwłocznie zaniosły nas na sam środek wyspy, gdzie
znajdował się główny rynek.
Na rynku tym sprzedawano wyłącznie niewolników. Wyspę Szmaragdową zamieszkują rozmaici czarodzieje,
którzy chętnie skupują niewolników, aby nimi się posługiwać do przeróżnych praktyk czarnoksięskich. Toteż
olbrzymki wkrótce sprzedały kapitana i marynarzy. Pozostałem tylko ja, Chińczyk i wuj Tarabuk. Byliśmy słabsi fizycznie
i stanowiliśmy przeto towar mniej ponętny. Olbrzymki po pewnym czasie straciły nawet nadzieję na to, że nas
ktokolwiek kupi. Obawy ich jednak były zbyt przedwczesne. Wkrótce bowiem zbliżył się do nas jakiś czarnoksiężnik
i obejrzawszy kolejno mnie, Chińczyka i wuja Tarabuka wyjawił chęć kupienia całej trójki.
Czarnoksiężnik ten nazywał się Barbel. Był on tak potworny, że widok jego napełnił nas przerażeniem. Miał
zamiast twarzy pysk mopsa i co chwila warczał ukazując ostre, białe kły. Warcząc zwrócił się do olbrzymki, która nas
właśnie sprzedawała, i rzekł:
― Potrzeba mi trzech niewolników, a widzę, że masz właśnie trzech do sprzedania. Za tego młokosa dam ci
sto dukatów, za Chińczyka - pięćdziesiąt, a za tego trzeciego - dam tylko jednego cekina, ponieważ jest wstrętnie
brzydki i ma gębę zgoła zakopconą.
Olbrzymka zgodziła się na ceny proponowane przez czarnoksiężnika, lecz wuj Tarabuk z oburzeniem spojrza
na kupca i zawołał:
― Jak śmiesz proponować tak niską cenę za mnie! Obrażasz moją osobę i jednocześnie składasz dowód,
iż nie umiesz ocenić wartości ludzi. Jestem poetą! Straciłbym cześć dla siebie samego, gdybym się zgodził na tak
nikczemną zapłatę!
1...,176,177,178,179,180,181,182,183,184,185 187,188,189,190,191,192,193,194,195,196,...198