175
― Śmieję się dlatego, że mi jest wesoło, a jest mi wesoło z tej przyczyny, że wuj Tarabuk wybrał się nareszcie
w podróż. Właśnie jego tylko osoby brakowało na wyspach zaklętych!
― Nie obrażaj mego wuja! ― zawołałem. ― Jest on w każdym razie poetą.
―Nie lubię go―odpowiedział Diabeł Morski ― jest on za nudny i za śmieszny. Lubię za to ciebie, Sindbadzie,
bo chętnie zwiedzasz kraje nieznane i masz duszę pełną rozmaitych baśni. Pozwól, że na dowód przyjaźni uścisnę
cię z całych sił!
Zanim zdołałem cośkolwiek odpowiedzieć, Diabeł Morski przedzierzgnął się w olbrzymiego węża, który jednym
skokiem rzucił mi się na piersi i oplótł mą szyję swym zimnym cielskiem. Chciałem krzyknąć, lecz nie mogłem, gdyż wąż
dławił mi gardło swym uściskiem. Daremnie się przez sen miotałem i jęczałem, wąż przez noc całą trzymał mię
w swym uścisku. Nad ranem dopiero zniknął w chwili, gdym się zaczął budzić. Zbudziłem się, zmęczony potwornym
uściskiem węża. Wuj Tarabuk stał już nade mną i potrząsał moją dłoń, aby mnie zbudzić:
― Wstawaj prędzej! ― wołał ― Jedziemy! Już czas! Przetarłem oczy.
― Jedziemy! ― powtórzył wuj. ― Już od godziny budzę ciebie i dobudzić się nie mogę. Jęczysz i stękasz
przez sen, jakby ci się przyśniła kara cielesna.
Wstawaj! Niemamy ani chwili czasu do stracenia. Wyobrażamsobie, z jaką niecierpliwością zaklęta królewna
wyczekuje mego przyjazdu! Im prędzej z nią się spotkam, tym lepiej dla niej i dla mnie. Jedziemy natychmiast!
Pomimo zmęczenia żwawo wstałem z łóżka.
Trzy rumaki czekały już na podwórzu.
Wesołowskoczyliśmy na ich grzbiety i pokłusowaliśmywstronęBalsory. Chińczyk do swego siodła przytroczył
olbrzymi kufer po brzegi napełniony lupami. Kufer ten tamował bieg konia i z tego powodu przybyliśmy do Balsory
dopierowieczorem, na pięćminut przed odejściemokrętu, który właśnie stał wporcie. Pierwszy zeskoczyłemz konia
i wbiegłem na pokład. Za mną wygramolił się Chińczyk z kufrem na plecach. Wuj Tarabuk zwlekał z niewiadomej
mi przyczyny. Ponieważ okręt lada chwila mógł odbić od brzegu, obejrzałem się niespokojnie, aby zobaczyć, co się
dzieje z wujem Tarabukiem.
Wuj stał na brzegu i przyglądał się falom, z których wyłonił się nagle Diabeł Morski.
1...,168,169,170,171,172,173,174,175,176,177 179,180,181,182,183,184,185,186,187,188,...198