169
― Błogosławiony dzień, w którym spotkałem się z tobą, niewidzialny przyjacielu! ― zawołał wyciągając ku mnie
obydwie dłonie. ― O czemuż nie dano mi nigdy ujrzeć tego, który nam wszystkim niesie zbawienie!
Zawsze pozostaniesz dla mnie tajemniczy i niewidzialny jak cała niedostępna mi rzeczywistość. Znam tylko twój
głos i w obszarach świata rzeczywistego mogę cię rozpoznać i wyróżnić tylko po głosie. Idź za mną - zaprowadzę
cię do zaklętego grodu, bo zgaduję drogę na niewidziane. Tam, w obrębie naszego państwa, oczy moje odzyskają
zdolność widzenia wszelkich przedmiotów, które są tylko snami króla Miraklesa. Tam pozbędę się mojej ślepoty.
Spieszmy się, gdyż ludność grodu zbyt jest zmęczona odwiecznym trwaniemwe śnie i każda chwila zwłoki przysparza
bólu pięknej królewnie Chryzeidzie i wszystkim jej sennym współrodakom.
Młodzieniec skrzydlatym krokiem udał się ku północnym brzegom wyspy. Szedłem za nim i czułem,
że w miarę zbliżania się do celu naszej podróży kwiat płomienny coraz mocniej żarzy się w mym zanadrzu, jakby
przeczuwał, iż wkrótce dotknie swym płomieniem śpiącego króla. Gdyśmy wreszcie przez rozwartą na oścież bramę
zaklętego grodu wstąpili do jego wnętrza, cudowny i niespodziany widok uderzył moje oczy. Cały gród był błękitny,
bowiem król Mirakles od tysiąca milionów lat śnił sen nieustannie i nieprzerwanie błękitny.
Ujrzałem błękitne pałace, błękitne mosty, błękitne drzewa i kwiaty, i ptaki, nawet bruk na ulicach był
błękitny. Cała ludność przyodziana była w błękitne szaty, zaś uczeni i mędrcy mieli na nosach błękitne okulary.
― Opuściła mię już ślepota ― rzekł młodzieniec ― widzę wszystko prócz ciebie, gdyż nie jesteś snem
króla Miraklesa, ale istotą ze świata rzeczywistego. Zatrzymamy się wkrótce na placu publicznym przed zamkiem
królewny Chryzeidy i tam wobec całej ludności ogłoszę wieść radosną.
Plac, o którymmówił młodzieniec, znajdował się tuż w pobliżu. Przystanęliśmy obok zamku Chryzeidy, gdzie
piętrzyła się wysoka dzwonnica. Młodzieniec pochwycił oburącz sznur od dzwonu i targając nim usilnie, zadzwonił,
aby zwołać ludność grodu.
Plac natychmiast napełnił się tłumem błękitno ubranych postaci z królewną Chryzeidą na czele.
Dzwon zamilkł. Wówczas wśród ciszy usłyszałem szmer śpiewny, który dobywał się z ust obecnych. Usta te
nieustannie i nieprzerwalnie szeptały:
― Smutno nam!... Tęskno nam!... Dziwno nam!... Młodzieniec głosem donośnym zawołał:
1...,162,163,164,165,166,167,168,169,170,171 173,174,175,176,177,178,179,180,181,182,...198