185
W kącie komnaty stał trójnóg, na którym płonął ogień różowy.
Ogień ów, zamiast syczeć, wydawał dźwięki melodyjne i taneczne.
Czar tych dźwięków był tak nieodparty, żem poczuł w całym ciele niezwalczoną chęć tańca.
Barbel pozbawił nas więzów i rzekł:
― Spójrzcie na te trzy królewny, które leżą na trzech otomanach. Są one piękne, ale nieruchome. Sen,
podobny do snu wiekuistego, obezwładnił ich ciała. Powołać je do życia można tylko z pomocą tańca. Czy słyszycie
muzykę cudowną, która się dobywa z głębi płonącego na trójnogu ognia? Ogień różowy gra im do tańca, lecz trzem
królewnom brak trzech tancerzy i dlatego też spoczywają na otomanach - nieruchome, drętwe i nieżywe. Nabyłem
was w tym celu, abyście spełniali przy królewnach czynność wiernych tancerzy. Zbliżcie się do nich i zaproście je
do tańca, a natychmiast ożyją i powstaną, i wesprą się na waszych ramionach, aby wespół z wami wirować w tańcu
zaklętym.
― Czynność tancerza zgoła nie odpowiada powadze mego wieku ― odparł wuj Tarabuk głosem urażonym.
- Wymawiam ci tedy posłuszeństwo, potworny Barbelu.
― Jesteś niewolnikiem ― odpowiedział warcząc Barbel. ― Musisz spełniać moje rozkazy. Zapłaciłem
za ciebie cekina, więc należysz do mnie.
― Dałeś za mnie tak małą i lichą zapłatę, że nie masz prawa wymagać ode mnie zaklętego tańca! ― zawołał
wuj z najwyższym oburzeniem.
― Zmuszę cię do tańca! - krzyknął Barbel, z lekka poszczekując.
― Wuju ― szepnąłem. ― Nie ściągaj nowych klęsk na nasze głowy!
Wuj nie słuchał mej prośby. Dumnie podniósł głowę i rzekł:
―Nie zmusiszmięnigdy, potwornyBarbelu, do czynności, któreniemająnicwspólnego zmoimpowołaniem!
Jestem nie tylko poetą, ale i księgą, która ujrzała światło dzienne po to, aby ją czytano, nie zaś zmuszano do jakiegoś
tam zaklętego tańca! Nie będę tańczył i kwita!