149
Tłuścioch szeptem dał mu odpowiednie zlecenia - i po chwili stół uginał się pod brzemieniem rzeczywistych,
namacalnych, dotykalnych potraw.
Podczas gdym pożerał potrawę - zda się - dwudziestą czwartą, weszła do pokoju cudowna Stella, córka
tłuściocha. Była piękna bez zarzutu, lecz miała jedną wadę, mianowicie zbytnią otyłość, którą po ojcu odziedziczyła.
Otyłość ta wszakże nie koślawiła jej urody, ponieważ ruchy miała niezwykle zręczne i zwinne, ruchy wiotkiej
i smukłej dziewczyny. W jedzeniu lubowała się tak samo jak ojciec l posiadała podniebienie tak samo wytrawne.
― Jest to cudzoziemiec, któremu z powodu rozmaitych okoliczności przyobiecałem twoją rękę ― rzekł
tłuścioch wskazując mię swej córce. ― Czy nie masz nic przeciwko temu?
― Nie mam nic przeciwko temu ― odrzekła rumieniąc się i spuszczając oczy.
― Pragnę, aby ślub wasz odbył się jutro. Czy zgadza się to z twoją wolą?
― Niezupełnie... ― zauważyła nieśmiało Stella. ― Wolałabym, aby nasz ślub odbył się dziś jeszcze.
― Nie mam nic przeciwko temu ― odpowiedział z kolei tłuścioch.
― Chciałabym jednak wiedzieć, jak się na mój pośpiech zapatruje ów miły ze wszech miar cudzoziemiec?
― szepnęła Stella zerkając na mnie.
― Nie mam nic przeciwko pośpiechowi ― odparłem pożerając gwałtownie potrawę, którą mi przed chwilą
właśnie podał Kalebas.
Pozjedzonymobiedzie, niezwlekającani chwili poślubiłempiękną, aczkolwiekzbytotyłąStellę i zamieszkałem
w pałacu dobrodusznego tłuściocha. Stella oprócz otyłości miała, jak się okazało, jeszcze jedną wadę, mianowicie
cierpiała na bezsenność.
Dzięki owej bezsenności posłyszała dźwięki złotej lutni, na której grała mi we śnie Urgela.
― Cóż to za dźwięki dobywają się z twego snu? ― spytała mię pewnego razu. ― Od dawna już chciałam cię
o to zapytać, ale jakoś zapominałam.
Opowiedziałem jej całą przygodę z Urgelą.
―O! ― zawołała czerwieniejąc z gniewu. ―Nie mogę pozwolić na to, aby twój sen zapełniała jakaś obca istota!