147
― Nie chcę przebrać miary w piciu ― odrzekłem z uśmiechem― bo chociaż łeb mammocny, wszakże wino
może mi w głowie zaszumieć, a wówczas... nie odpowiadam za własne postępki.
― Nie uchylaj się od picia, człowieku oględny! ― zawołał tłuścioch. ― Ile wina w głowie, tyle prawdy
w słowie! Albo, jeśli wolisz: ile wina w brzuchu, tyle mocy w duchu. Pij i żłop, jeśliś chłop! Póki dech w tobie dycha,
nie odsuwaj kielicha!
I znowu podał mi nieistniejący kielich, napełniony winem, którego nie było.
Zacząłemwychylać kielich po kielichu, aż w końcu przybrałemwyraz taki, jakbym się upił. Wstałem z krzesła
i chwiejnym krokiem, słaniając się na strony, zbliżyłem się do tłuściocha. Głód i wściekłość wstrząsały moim ciałem.
Postanowiłem ukarać dziwacznego i nielitościwego gospodarza.
― Nazwałbym cię osłem, gdybyś nie był podobny do wieprza ― rzekłem udając bełkot pijanego i trzepiąc
go płazem dłoni po pulchnych podbródkach.
Tłuścioch pośpiesznie usunął się ode mnie.
― Widzę, żeś się spił nie na żarty, człowieku nieobliczalny! ― zawołał z udanym uśmiechem.
― Nalej mi jeszcze puchar wina! ― wrzasnąłem zataczając się po pijanemu.
― Dość już wina, dość! ― zawołał tłuścioch. ― Wypiłeś stanowczo za wiele.
― W takim razie sam sobie kielich winem napełnię! ― odrzekłem tonem urażonym i zrobiłem dłonią nad
stołem ruch taki, jakbym kielich napełniał. Po czym w ten sposób napełniony kielich wychyliłem do dna.
―Człowieku niepoprawny! ― zawołał tłuścioch. ― Toć miarkuję, że ledwo na nogach się trzymasz! Uprzedź
mnie przynajmniej, jakich zazwyczaj wybryków imasz się po pijanemu?
― Bijam! ― odrzekłem.
― Bijasz? ― spytał tłuścioch, najwidoczniej truchlejąc.
-―Bijam! ― powtórzyłem z mocą.
― Kogo? ― spytał tłuścioch.
1...,140,141,142,143,144,145,146,147,148,149 151,152,153,154,155,156,157,158,159,160,...198