140
Obecność tego listu na okręcie wróży klęski i nieszczęścia. Jedynym dla nas, aczkolwiek niezupełnym, ratunkiem jest
jak najrychlejsze pozbycie się tego listu oraz twojej osoby, która bezprawnie wbiegła na pokład, poprzedzona z tych
lub innych powodów przez samego Diabła Morskiego. Nie moją jest rzeczą wybór środków i sposobów pozbycia się
ciebie i listu. Wybór ten należy do naszego kapitana, który jest obecny i który słyszał z pewnością moje powyższe
sprawozdanie.
Kapitan spojrzał na mnie spode łba i po chwili rzekł głosem surowym:
― Czy chcesz i czy możesz odeprzeć zarzuty, którymi cię obarczył stary i wytrawny marynarz?
― Chcę i mogę! ― odparłem. ― Nie jestem bowiem krewnym Diabła Morskiego, lecz ślepym narzędziem
jego przebiegłych i natrętnych knowań.
Nabrałem tchu, odchrząknąłem głośno i opowiedziałem kapitanowi wszystkie moje z Diabłem Morskim
przygody, nie wyłączając ostatniej, która mię przeciw woli i wbrew zamiarom wpędziła na pokład okrętu.
― Tak! ― dorzuciłem na końcu. ― Przysięgam na miłość, jaką czuję dla wuja mego Tarabuka, że Diabeł
Morski usidlił mię w swych sieciach i z pomocą umyślnej obelgi oraz udanej ucieczki uprowadził mię z Bagdadu
do Balsory, a z Balsory - na pokład waszego okrętu w chwili jego odjazdu.
― Czy masz jakiekolwiek dowody na potwierdzenie prawdy tych słów? ― spytał kapitan.
― Mam! ― zawołałem radośnie.
― Słuchamy tedy ― rzekł kapitan.
― Mam wprawdzie jeden tylko dowód, ale za to niezbity! ― zawołałem znowu w uniesieniu.
― Cóż to za dowód? ― spytał stary i wytrawny marynarz, ironicznie mrużąc oczy.
Pod wpływem nadmiernych wrażeń, a szczególniej pod przemocą spojrzeń starego i wytrawnego marynarza
wszystkie myśli zmąciły mi się w głowie i ani przypuszczałem, iż dowód, który na poparcie mych wyznań przytoczę,
narazi mię na tu, na co mię właśnie-naraził. Spojrzałem prosto w oczy kapitanowi i rzekłem:
― Jedynym, ale niezbitym dowodem mej prawdomówności jest to, żem goniąc w ślad za bezczelnym
Diabłem nie zdążył się nawet pożegnać z wujem Tarabukiem dla tej właśnie przyczyny, iż niezamierzałem zgoła
udać się w jakąkolwiek podróż.