156
― Niestety! ― zawołał Diabeł Morski srebrząc się coraz rzęsiściej w świetle księżyca. ― Niestety! wuj
Tarabuk jest, moim zdaniem, głównym źródłem tych smutków. Przechodząc koło pałacu wstąpiłem po drodze
do twego snu tylko w tym celu, aby pomówić z tobą o wuju Tarabuku i o jego chińskim przyjacielu. Mam dla
ciebie więcej przyjaźni, niż sądzisz. Chcę cię ostrzec przed grożącym ci niebezpieczeństwem. Wuj Tarabuk i jego
Chińczyk uknuli przeciw tobie spisek potajemny. Wuj Tarabuk boi się, że śmierć nagła i niespodziana zgładzi go ze
świata i że po jego śmierci nie zechcesz skorzystać z przekazanego ci prawa przedruku. Byłby to cios dla starego
dziwaka, gdyby jego utwory nie przeszły do potomności. Toteż wraz z Chińczykiem postanowił jeszcze za życia
wypuścić w świat drugie wydanie swych dzieł. Domyślasz się chyba, co to znaczy? Otóż chce on za poradą Chińczyka
upoić cię sennymi ziołami i - obezwładnionego w ten sposób - odpowiednio wytatuować. O biedny Sindbadzie!
O nieszczęśliwy Sindbadzie! O wyjątkowo upośledzony losem Sindbadzie! Zmykaj co tchu ze swego pałacu! Wierzaj
mi, iż stokroć lepsza jest wszelka klęska na morzu niźli nagła strata ludzkiego wyglądu, do którego już nawykłeś
i z którym zbyt już zżyłeś się przez cały szereg lat spędzonych na ziemi.
Słowa Diabła Morskiego napełniły mię przerażeniem. Przenikliwy dreszcz strachu wstrząsnął mym
ciałem, pogrążonym we śnie. Wydało mi się nagle, iż największym moim wrogiem jest wuj Tarabuk, a najlepszym
przyjacielem - Diabeł Morski. Ton jego głosu był tak łagodny, a treść każdego zdania tak przekonywająca, że byłem
w końcu wzruszony jego życzliwością.
― Kochany i wielce czcigodny potworze ― rzekłem doń poufnie ― będę posłuszny twym radom. Niech no
tylko srebrny sen pierzchnie z mych powiek, a natychmiast wyruszę w podróż do krajów nieznanych.
―Niewymagamposłuszeństwa―odrzekł skromnieDiabełMorski―alewkażdymrazie jestemci zaniewdzięczny.
Muszę cię tylko uprzedzić, abyś uchodząc z pałacu zachował wszelkie ostrożności, albowiem wuj Tarabuk wraz ze
swym straszliwymChińczykiembędą śledzili twe kroki. Na wszelki przypadek daruję ci tę oto szkatułkę zaklętą. W razie
pogoni i w chwili największego ze strony Chińczyka niebezpieczeństwa otwórz ją, a znajdziesz na dnie zbawienną
radę. Strzeż się jednak otwierać szkatułkę przed czasem, gdyż ciekawość twoja będzie ukarana.
Wziąłem do rąk podaną mi przez Diabła szkatułkę i przycisnąłem ją mocno do piersi.